wtorek, 30 sierpnia 2016

Czym jeździć po Dominkanie?

W internecie nie znajdziesz zbyt wielu informacji na ten temat. Na miejscu sprawdzi się więc złota zasada "Koniec języka za przewodnika". Najlepiej jeśli ten język będzie hiszpański. Język ciała też działa :)

Reklamowane w sieci przejazdy taksówkami i specjalnymi busami dla turystów potraktuj jako wyjście awaryjne. Nie wierz w opisy, że to jedyne dostępne na danej trasie środki transportu.

Autobusy międzymiastowe

Na dłuższych trasach międzymiastowych korzystaj z sieciowych autobusów, które są bardzo wygodne i luksusowe (czyli klimatyzacja jest w nich ustawiona na pełną moc ;) Jeżdżą nimi turyści i przedstawiciele zamożniejszych klas społecznych Dominikany. Autokarami podróżuje się bardzo wygodnie, widoki są piękne, kierowca zawsze włącza jakiś film. Jest w nich czysto i przyjemnie, często są wyposażone w (działające) wifi, a co jakiś czas wsiadają do nich sprzedawcy orzeszków i innych przekąsek.

Podobnie luksusowo wyglądają dominikańskie miejskie dworce autobusowe - choć z zewnątrz niepozorne, w środku zawsze czyste, klimatyzowane i z toaletą, o co w Polsce wciąż bardzo trudno. 

UWAGA na oszustów! Pamiętaj - sprawdzaj na GPS i mapie offline gdzie się znajdujesz i jedź do końca swojej trasy, czyli do docelowego dworca. Nie pozwól się wysadzić wcześniej, gdyż w ten sposób możesz stać się ofiarą naciągaczy-taksówkarzy. Wyciągną Cię z autobusu gdzieś w slumsach i będą chcieli wymusić podwiezienie do hotelu przekonując przy tym, że piesza wędrówka niechybnie zakończy się dla Ciebie marną śmiercią z rąk ulicznych rozbójników. Niektórzy kierowcy autobusów z nimi współpracują, więc nie wolno im do końca ufać.

Mimo tego małego ryzyka, autobusy to bardzo dobre długodystansowe środki transportu. Jeśli dojedziesz do dworca, będziesz bezpieczny.

Dworzec w Bavaro - prawie jak w Warszawie
Autokar Expreso Bavaro z Bavaro do Santo Domingo
A to autokar innego przewoźnika o nazwie Samana. Kursował z Santo Domingo do Las Terrenas, z dworca, którego nie było na googlowej mapie. Była to ukryta wśród blaszaków i parkingów niepozorna budka, oczywiście czysta i klimatyzowana w środku. Samego przewoźnika ani rozkładu jazdy też nie było w internecie - dowiedzieliśmy się o niego po prostu pytając.

Popularni przewoźnicy dalekobieżni to Caribe Express i Caribe Tours. Pomiędzy Punta Caną a Santo Domingo kursuje natomiast Expreso Bavaro. Ponieważ nie wszyscy przewoźnicy mają aktualne strony internetowe, najlepiej o przejazdy pytać bezpośrednio na dworcu (każdy przewoźnik może mieć swój własny "dworzec" i osobny punkt sprzedaży biletów)  lub ewentualnie w hotelu (z tym trzeba uważać, bo niektóre większe hotele zaproponują swoje własne busiki). Mówiąc na dworcu, mam na myśli panią lub pana w okienku kasowym. Dookoła dworców kręcą się czasem podejrzane typy, które za pieniądze będą chciały Ci "dobrze doradzić", czym masz jechać. Omijaj ich z daleka, zwłaszcza jeśli dobrze mówią po angielsku (oznacza to często, że z jakiegoś powodu zostali deportowani ze Stanów).

Guagua 

Najlepszym środkiem transportu na krótsze (a czasem i dłuższe) dystanse jest Dominikański hit, czyli guagua. Nie zna życia (przynajmniej dominikańskiego) ten, kto choć raz się takim guagua nie przejechał.

Guagua to zazwyczaj zdezelowane i jeżdżące na "słowo honoru" stare busiki "ogórki" lub pickupy, których trasy gęstą siecią oplatają wszystkie miejsca, do których chciałbyś dotrzeć. Jeżdżą nimi zazwyczaj dzieci szkolne oraz biedniejsi lokalni mieszkańcy, których nie stać na samochód czy droższe autokary i którzy w ten sposób dostają się do szkoły pracy czy sklepu. Czasem można też w nich spotkać podróżników backpackersów :) 

Nic tak nie zbliży Cię do lokalnej społeczności jak przejazd guagua. Do busika z 9 fotelami wchodzi spokojnie 16 osób, w tym kobieta ze złamaną nogą, którą wystawia przez okno, beczka z rybami i duży plecak. Pickupy mają w środku oficjalnie 7 miejsc siedzących (w tym dla kierowcy), z czego realnie miejsce jest na góra 5. Nie przeszkadza to zupełnie pasażerom, których 7 do środka zawsze wejdzie. Pierwszeństwo mają damy, zazwyczaj nieco korpulentne. Pozostali siedzą z tyłu na pace (bez ograniczeń liczbowych). 

Oczywiście nie ma przy tym mowy o pasach bezpieczeństwa i wsiadasz na własną odpowiedzialność. Kierowcy guagua jeżdżą jednak wolno i naprawdę ostrożnie, zwalniając na dziurach i zakrętach, jakby wieźli jajka. Tak więc ryzyko jest niewielkie.

Osobiście uważamy z Ukochanym, że najlepsze miejsca w guagua znajdują się na pace (o ile nie pada) - jest chłodno, przestronnie i można podziwiać krajobrazy. A przede wszystkim można się poruszać, co jest niemal niemożliwe wewnątrz pojazdu. Może tylko siedzenia z desek są nieco zbyt twarde :)

Na pace nie dość, że luźniej niż w środku, to jeszcze piękne widoki :)
Pasażerowie guagua są zazwyczaj bardzo mili i opiekują się turystą, który nie wie, gdzie wysiąść. Wszyscy siedzą w ścisku i pomagają sobie nawzajem. Trzymają na kolanach nie swoje bagaże, przesuwają się grzecznie, choć przez to nie mogą się już w ogóle ruszyć, i jadą w doskonałych humorach. Nikt nie narzeka, bo dla tych ludzi to coś bardzo naturalnego. Podobnie jak naturalne jest dla nich dotykanie i przytulanie się, szczególnie do białego egzotycznego turysty. Nie zdziw się więc, gdy jakaś korpulentna miła pani usiądzie Ci niemal (albo i dosłownie) na kolanach :) To kultura, która poznaje świat przez dotyk i nie czuje przy tym skrępowania :)

Warto więc zaryzykować ból pleców i sztywność kolan dla tak wspaniałej przejażdżki.

Przystanek guagua w Las Terrenas. "Zarządca" przystanku elegancko sadza oczekujących pasażerów na krzesłach, zaczynając oczywiście od przedstawicielek płci pięknej. Dobrze go pytać o rozkład jazdy i trasy busików, bo ma mniejszą motywację i skłonność do wybiórczego przekazywania informacji niż kierowcy. 
Kierowcy guagua są zrzeszeni w oficjalne związki i zarządzają swoim biznesem znakomicie. Na przystankach urzęduje "zarządca przystanku", który elegancko i szarmancko usadza najpierw pasażerki a potem pasażerów na plastikowych ogrodowych krzesłach (które w Dominikanie są wszechobecne - od dyskotek po nocne sklepy i bazarki) oraz pilnuje kolejki i porządku.

Guagua mają swój oficjalny rozkład jazdy i odjeżdżają punktualnie, choć często łapią "obsuwy" po drodze, zbierając współpasażerów. Na próżno jednak szukać tabliczki z rozkładem na przystanku. Trzeba pytać kierowców lub "zarządców przystanków", kiedy i skąd odjeżdżają busiki oraz jak się dostać do danego miejsca.  Ale uwaga! Spotkasz sporo kierowców, którzy Cię okłamią, ponieważ będą chcieli, żebyś jechał koniecznie ich przewozem (nawet jeśli wcześniej będzie jechało 10 innych). Jeżeli więc masz wątpliwości co do prawdziwości informacji, pytaj wszystkich tubylców dookoła - pracowników hotelu, sprzedawców w sklepie, pasażerów czekających na guagua itp.

Czasami informacje o guagua można znaleźć w sieci, ale trzeba do nich podchodzić ostrożnie, gdyż zazwyczaj są niepełne. Na tej stronie znajduje się na przykład rozkład gua gua w Las Terrenas, ale obejmuje on jedynie niektóre kursy i kierunki. Guagua w kierunku El Limon, Samany, i Las Galeras odjeżdżają z tego przystanku i mają zupełnie osobny rozkład. Guagua z Las Galeras w kierunku Samany odjeżdżają co 15 minut, poczynając od 7 rano i tej informacji chyba w ogóle nie ma w sieci. Tak więc najlepiej po prostu pytać i jeszcze raz pytać.

Uważaj też na ceny, bo kierowca widząc turystę może zażyczyć sobie sporo więcej niż przejazd rzeczywiście kosztuje. Najpierw dowiedz się, ile kosztuje transport na danej trasie (najlepiej obserwuj i podsłuchuj płacących lokalsów). Dla porównania: cena z Las Terrenas do Samany lub z Samany do Las Galeras to 100 peso od osoby.

Z czasem zorientujesz się jaka jest mniej więcej relacja cena/dystans. Jeśli zobaczyłeś, że ktoś płaci daną kwotę za trasę taką jak Twoja, nie pytaj kierowcy, tylko po prostu wręcz mu taką samą ilość gotówki (chyba, że świadomie chcesz być bardziej hojny). Płaci się z dołu, czyli przy wysiadaniu.

Co zrobić, żeby wysiąść? Krzyknąć do kierowcy - w jakimkolwiek języku. Tubylcy krzyczą najczęściej Déjame aqui! [deha me aki] albo Me déja aqui, (por favor)!

W podróż na dłuższy dystans również możesz wybrać się guagua. Machina gua gua jest tak dobrze zorganizowana, że jeśli podasz cel podróży, kierowcy guagua kursujących na poszczególnych odcinkach dosłownie przesadzą cię w odpowiednich miejscach i do tego telefonicznie skoordynują czasowo :) Miej przy tym na uwadze, że ponieważ guagua poruszają się wolno i często zatrzymują, musisz zaplanować na podróż odpowiednio dużo czasu. 

I pamiętaj, że jeżdżąc guagua wspierasz lokalną przedsiębiorczość :)

Motoconcho

To kwintesencja Dominikany. Na każdej ulicy i na każdym rogu zobaczysz tłumy dominikańskich macho na swoich motocyklach, które nazywają mototaxi lub motoconcho. Jest to  zdecydowanie najpopularniejszy środek lokalnego transportu, który jest nie tylko szybki i tani, ale też wielofunkcyjny. Jednym motocyklem można przewieźć 4 osoby, walizkę i rower. Mówię poważnie! Z Ukochanym ćwiczyliśmy co prawda tylko wersję 3 osoby+dwa plecaki oraz 2 osoby + rower, ale nie takie rzeczy widzieliśmy :)

Motocykle są wszędzie
Klimat i ceny sprzyjają jednośladom
Codzienny widok, czyli mototaksiarze w oczekiwaniu na klienta. Stali tak godzinami i nie wyglądali, jakby brak ruchu w interesie im przeszkadzał :)
Motokoncziści są wszędzie i na pewno ich nie przeoczysz. Będą Cię zaczepiali i proponowali podwiezienie. Podobnie jak w przypadku guagua, zorientuj się najpierw ile kosztuje taka przejażdżka, bo polowanie na bogatych białych turystów to popularny sport i motoconchista poda Ci cenę z dziesięciokrotną przebitką. Za podwiezienie z dworca do "najlepszego hotelu" w niewielkim miasteczku motokoncziści życzyli sobie 200 peso za osobę (hotel im oczywiście za to płaci). Tymczasem średnia cena przejażdżki po miasteczku to ok. 30- 35 peso za przejazd, a dla dalszych wycieczek, np. do plaży oddalonej o 10-15 km - ok. 100-150 peso. To uczciwa stawka, lokalni i tak płacą mniej. Oczywiście jeśli uznasz to za stosowne, możesz zapłacić więcej i wesprzeć lokalną przedsiębiorczość :)

Przejazd motoconcho to prawdziwa przygoda, bo dominikańskie drogi do istna dzika dżungla. Wszyscy trąbią i jadą jak chcą, żadne zasady nie obowiązują. O kaskach nie ma oczywiście mowy :) Na szczęście motokoncziści zazwyczaj nie jeżdżą szybko. Jeśli odpowiednio sprawnie manewruje się nogami, żeby nie otrzeć się o pojazdy mijane slalomem przez kierowcę mototaxi, można wyjść z wycieczki bez uszczerbku na zdrowiu ;) Zdecydowałam się na to nawet ja, która zarzekałam się, że nigdy w życiu nie wsiądę na motocykl. I podobało mi się, a jakże :)

W ciągu całego naszego wyjazdu nie zauważyliśmy raczej żadnej niebezpiecznej sytuacji z udziałem motokonczisty, ale jedziesz na własne ryzyko. Nie wiem też, jak na ewentualną kraksę będzie się zapatrywał Twój ubezpieczyciel.

Samochód lub motocykl

Wypożyczenie samochodu raczej odradzam. Jest to rozwiązanie drogie i niezbyt bezpieczne, z powodów opisanych już powyżej. A mianowicie - na dominikańskich drogach panuje chaos i anarchia. Jeśli będziesz mieć stłuczkę, wina zawsze będzie twoja, niezależnie od tego, kto w kogo wjechał. Tak więc samochód jest raczej dla bardziej odważnych i mniej oszczędnych. No i pozbawia frajdy z integrowania się z lokalną społecznością w publicznych środkach transportu :)

Z podobnych przyczyn odradzam wypożyczanie motocykla lub skuteru. Jeśli jednak czujesz się mistrzem dwóch kółek i masz więcej gotówki, możesz w ten sposób swobodnie poruszać się po okolicy lub nawet zjeździć całą wyspę.  

2 komentarze:

  1. Wiecie, co mnie interesuje najbardziej aktualnie? W jaki sposób wygląda ubezpieczenie samochodu na Dominikanie? U nas jest OC i AC, a czy tam również coś takiego występuje? Przypomniało mi się, ponieważ na stronie https://cuk.pl/ubezpieczenia/samochod wybieram właśnie dla siebie ubezpieczenie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń