czwartek, 18 sierpnia 2016

Jedzenie w Dominikanie

Dominikana nie słynie niestety z bogatej i smacznej kuchni. Jeśli więc oczekujesz wspaniałej karaibskiej podróży kulinarnej, rozczarujesz się. Wbrew temu, czego można oczekiwać, owoce morza są tam trudno dostępne i drogie. Miejscowi podobno twierdzą, że im się po prostu znudziły i wolą zajadać importowane kurczaki.

W restauracjach dla turystów (łatwo je poznać po wystroju i europejsko-amerykańskiej, czyli głównie białej klienteli) można zjeść dość różnorodnie, ale ceny są tam również europejsko-amerykańskie. Najtaniej i najkorzystniej jest żywić się w tzw. comedorach, czyli ulicznych barach serwujących zazwyczaj ryż, smażone na chrupko plasterki bananów (raczej nijakie w smaku) oraz kurczaka, nóżki wieprzowe lub ryby w różnych wersjach. Czasem można też dostać gotowane lub smażone warzywa oraz frytki. Jest to pożywne i tanie jedzenie (ok. 150-200 peso). 

Zasada przy poszukiwaniu dobrego comedora jest prosta i sprawdza się wszędzie - im dalej od plaży tym taniej, a im więcej w lokalu lokalnej ludności, tym jedzenie lepsze. W dobrych, nieco droższych (ale wciąż tanich) comedorach można dostać bardzo smaczne mięso i przepyszne pieczone słodkie banany.

Lokalni mieszkańcy sprzedają też tanie jedzenie z wózków lub stoisk na ulicy. Można dostać na przykład grillowanego kurczaka w całości.

Obiad w nieco "lepszej" restauracji w Las Galeras - cena ok. 450-500 peso
Surowe warzywa - na własne ryzyko
Comedor w Las Galeras - nie wszędzie comedory oznaczone są szyldem, ale łatwo je rozpoznać po jedzeniu wystawionym za szybą
Nieśmiertelne plastikowe meble ogrodowe i - naprzeciwko comedora - sklep rybny 
Obiad w comedorze
Na śniadania metody są różne. Próbowaliśmy jogurtu z płatkami, ale skończyło się na jednym podejściu. Nie sposób w Dominikanie dostać jogurt bez tony cukru w środku. Jest tak słodki, że aż mdli. Jest to pewnie spowodowane faktem, że cukier w jakiś sposób konserwuje produkt przy wysokich temperaturach, ale naprawdę nie da się go jeść. 

Dla mnie najlepszym sposobem na śniadania lub posiłki w trasie o każdej porze dnia był mój ulubiony dominikański fast food (obecny też w innych krajach Ameryki Środkowej i Południowej) czyli EMPANADY. Są to pyszne i świeże duże pierogi z dość pożywnym nadzieniem (kurczak, szynka, ser, warzywa - do wyboru do koloru). Kosztują od 35 peso za mniejszą wersję do 70 peso za naprawdę dużą empanadę.

No i przede wszystkim, dla witamin i dla smaku, koniecznie trzeba zajadać się lokalnymi owocami (koktajl z guanabany - mmmmnniaaaammmmmm!).

Niepozorne owoce przypominające ziemniaki skrzyżowane z kiwi - zapote
Zielone i kolczaste owoce to orzeźwiające, zdrowe i pyszne guanabany (gdzieniegdzie zwane graviola - po polsku wg Wikipedii flaszowiec miękkociernisty). W dodatku są to owoce lecznicze, które działają antybakteryjnie, przeciwpasożytniczo i antyrakowo. Nie wolno tylko przesadzać z ich ilością, bo guanabana w dużych dawkach może wyjaławiać przewód pokarmowy i powodować dolegliwości z tym związane.
Wnętrze guanabany - trzeba się trochę natrudzić przy wyciąganiu czarnych pestek z miąższu, ale warto. Smak jest bardzo oryginalny, świeży i lekko kwaskowy. Według Ukochanego smak guanabany najlepiej oddaje słowo "tropikalny" :)
Wnętrze zapote - owoc mdły o konsystencji rozgotowanej marchewki. Nic szczególnego, ale pewnie znajdzie swoich wielbicieli. 
Świeża papaja - pytaj sprzedawcę o owoc "na dziś" lub "na jutro"
Dzikie mango - lokalni mieszkańcy zbierają je i sprzedają barom oraz restauracjom, gdzie służą m.in. do robienia koktajli
Na orzeźwienie najlepsza jest oczywiście woda kokosowa (cena kokosa to ok. 30-50 peso), która dodatkowo działa jak napój izotoniczny. Najlepsze w smaku są kokosy młode i świeżo zerwane z palmy, które mają w środku bardzo mało miąższu. Ich woda ma przyjemny słodkawy smak, zupełnie inny niż ten, który ma woda kokosowa sprzedawana u nas w puszkach. Wypatruj więc na plażach panów z maczetami :)

A skoro już jesteśmy przy kokosach, to nie sposób nie wspomnieć o coco loco (woda kokosowa, mleczko kokosowe, rum), podawanym oczywiście w kokosie. Osobiście nie próbowałam, ale na pewno smakuje karaibsko.

Nie można na pewno opuścić Dominikany nie napiwszy się mojej ulubionej pinacolady (ananas, śmietanka kokosowa, rum i nieco cukru) z dojrzałego i słodkiego ananasa. Warto wybrać do tego lepiej wyglądający lokal lub zapytać, gdzie serwuje się dobrą pinacoladę. Dobrze przygotowana jest przepyszna.

Koniecznie musisz też spróbować mamajuany - narodowego alkoholu Dominikany, który smakuje jak sok malinowy z miodem i według lokalnych podań niezwykle pozytywnie działa na potencję ;) Mamajuanę przygotowuje się według specjalnej receptury, a jednymi z głównych składników są tajemnicze kawałki kory, liście i zioła, które moczy się w rumie z dodatkiem miodu, czerwonego wina i innych składników. Smak mamajuany może się różnić w zależności od tego, co tym dodatkowym składnikiem jest (np. owoce).  Mieszankę kory i ziół można kupić niemal w każdym większym dominikańskim sklepie i przywieźć ze sobą do Polski, żeby mamajuanę zrobić samemu.

Pinacolada - przygotowana w dobrym barze z dojrzałych ananasów jest przepyszna i już zawsze będzie Ci się kojarzyć z wakacjami pod palmami
Młody kokos prosto z drzewa - pyszny, orzeźwiający i zdrowy
W lokalnych sklepach jedzenie jest drogie, w większości importowane z USA lub Ameryki Południowej. Ciężko dostać coś lokalnego, poza kawą. Asortyment jest dość ubogi, podobnie jak ubogi jest cały kraj. Często spotkasz małe blaszane budki, gdzie ktoś sprzedaje klapki, kilka butelek napojów, parę batonów, owoców i mydło - wszystkiego po kilka sztuk.

Jeśli szukasz lepszych produktów, znajdziesz je w rzadziej spotykanych i droższych sklepach dla ekspatów. Łatwo je poznać po znajomym wyglądzie (jak nasze nieduże supermarkety).

Przydrożny sklep z owocami zapote
Sprzedaż owoców i warzyw na bazarku (mercado w Samanie)
Maniok i jukka w sklepie dla ekspatów

2 komentarze: