środa, 22 października 2014

Viva Las Vegas!

Tę oto radosną pieśń nucił mój Ukochany po drodze do stolicy rozpusty:) Rozpusty co prawda nie planowaliśmy, ale i tak ciekawiło nas to niezwykle miejsce otoczone pustynią jak okiem sięgnąć.

W Las Vegas wszyscy jeździli znacznie szybciej niż wynosiła dozwolona prędkość, a silny wiatr boczny powodował, że trzeba było mocno trzymać kierownicę. Dojazd do hotelu wspominam jako niezły rajd :) Trzeba się też przyzwyczaić do kocich oczek zamiast namalowanych pasów na jezdni, ale to widzieliśmy już wcześniej.
Wjeżdżamy do Vegas - bajkowe centrum handlowe wyrywa teren pustyni
Las Vegas było początkowo małą oazą na pustyni, która rozwinęła się dzięki swojemu położeniu przy linii kolejowej z LA do Salt Lake City. Po kryzysie spowodowanym strajkiem kolejarzy, który dotknął miasteczko na początku lat 20., życie w Vegas tchnęła budowa zapory Hoovera na rzece Kolorado. Tysiące ludzi zjeżdżały, aby zobaczyć ten ósmy cud świata i przy okazji zatrzymywały się w Vegas, aby trochę się zabawić (w mieście w 1931 roku zalegalizowano hazard, więc miejsce było idealne). Pracownicy budowy, mimo niewielkiej ilości wolnego czasu, również korzystali z dobrodziejstw miasteczka - w wiosce wybudowanej specjalnie dla robotników wszelkie formy rozrywki typu hazard czy alkohol były zakazane, a  zarobione na budowie pieniądze można było wydać w Vegas w legalnych kasynach. 

Prawdziwy boom Las Vegas zaczęło przeżywać podczas II wojny światowej, kiedy pracownicy przemysłu zbrojeniowego z całej okolicy ściągali do miasta na weekendy, aby się zrelaksować. Do rozwoju Vegas przyczynił się amerykański rząd, który dofinansowywał infrastrukturę, np. wodociągi czy drogi (w dużej mierze jako część New Deal). Kiedy wszelkiej maści gangsterzy i mafiozi zwietrzyli tam żyłę złota, nowe luksusowe hotele i kasyna zaczęły rosnąć jak grzyby po deszczu. Tak właśnie rozpoczął się proces tworzenia Las Vegas jakie znamy dziś - stolicy hazardu i rozrywki, gdzie wszystko jest dozwolone, a miliardy dolarów przepływają codziennie przez kasyna napędzając koniunkturę i rozwój miasta. Dla ciekawych podaję link do mojego ulubionego dokumentu o historii Las Vegas: https://www.youtube.com/watch?v=rPZXBStMfwU.

Liczba mieszkańców Las Vegas ciągle się zwiększa, a na przedmieściach nowo powstałe osiedla wyrywają coraz więcej terenów pustyni. Prosperita przyciąga mieszkańców jak magnes, co sprawia sporo problemów logistycznych. Miasto jest otoczone pustynią, a dwóm milionom ludzi trzeba zapewnić m.in. wodę i prąd.

Zasilanie Vegas to wyzwanie samo w sobie. Miasto zużywa tak ogromne ilości energii, że można by nią obdzielić nieduży kraj. Wbrew temu, co myślą niektórzy, elektrownia przy zaporze Hoovera produkuje jedynie 2% energii potrzebnej dla miasta. Reszta w większości pochodzi ze źródeł konwencjonalnych. Położenie Vegas i jego odcięcie od świata stwarza ogromne ryzyko blackoutu, ponieważ nie można skorzystać z alternatywnej sieci w przypadku awarii. To zaś wiązałoby się z ogromnymi stratami finansowymi, które miałyby spory wpływ na gospodarkę całych Stanów Zjednoczonych. Dlatego w mieście bardzo dba się o sieć energetyczną regularnie, konserwując ją na wysokim napięciu z helikopterów, przy użyciu specjalistycznego sprzętu. Konserwatorzy narażają życie, ale innego sposobu nie ma, ponieważ sieci zwyczajnie nie można czasowo wyłączyć. Większość ogromnych hoteli-kasyn jest zaprojektowana tak, aby nigdy nie była wyłączana z użycia na czas remontów i konserwacji! Zainteresowanym polecam bardzo ciekawy dokument na ten temat wyprodukowany przez National Geographic "Megacities: Las Vegas". Dokument jest co prawda z 2005 roku, ale myślę, że bardzo  dużo nie stracił na aktualności.

Głównym celem turystów w Las Vegas jest słynny Las Vegas Strip, czyli ulica, przy której znajdują się największe (choć nie jedyne) hotele/kasyna/centra rozrywki w mieście. Strip ma długość ok. 7 km (licząc od Mandalay Bay do Stratosphere), więc trzeba się nieźle nachodzić. Słynny znak Welcome to Fabulous Las Vegas znajduje się kawałek dalej, za Mandalay Bay. Wzdłuż ulicy jeżdżą autobusy (the Deuce), którymi można przemieścić się w inne miejsce. Aktualne ceny biletów można sprawdzić na stronie rtcsnv. Tu mapa trasy: http://www.rtcsnv.com/wp-content/uploads/routes/2013/Deuce(07-07-13).pdf. Podróżowanie samochodem odradzam, nie opłaca się szukać parkingów. My wybraliśmy zwiedzanie piesze, które było bardzo przyjemne i pozwoliło poczuć atmosferę Vegas. Było też bardzo męczące, co odczuwaliśmy po przejściu kilkunastu kilometrów i co skłoniło nas do zrezygnowania z oglądania dalej położonych hoteli i kasyn.

Przecinamy Strip. Widać wieżę hotelu Paris. Górą przebiega kładka dla pieszych.
Widok na Stip z kładki dla pieszych z poprzedniego zdjęcia
Hotele przy Stripie to prawdziwe mini - miasta. Aż 7 na 10 największych hoteli świata znajduje się w Las Vegas. Każdy z nich ma kilka tysięcy pokojów (przeciętnie 23 tysiące, największe niemal 7 tysięcy). W zależności od sposobu liczenia największy hotel to MGM Grand (6852 pokoje) lub Venezian+Palazzo (jako kompleks 7017 pokojów). Dolne piętra hoteli zajmują ogromne kasyna i gigantyczne centra handlowe. Wejścia i wyjścia na ulicę są tak zaprojektowane, żeby gość musiał przejść przez sklepy i kasyno. Dotyczy to nawet przejść przez ulicę, które przy Stripie mają formę kładek nad ulicą i prowadzą wprost do wnętrza budynku. Żeby wyjść na ulicę trzeba zejść na dół, oczywiście przez kasyno i centrum handlowe. W hotelach znajdują się oczywiście również słynne sale ślubne, które znamy z filmów. Żadnej niestety nie udało nam się zobaczyć od środka.

Architektura, fasady i wystrój wnętrza hoteli-kasyn są bardzo często tematyczne. Tradycję tę zapoczątkował hotel Caesar's Palace, stylizując się na starożytny, grecko-rzymski budynek, a za jego przykładem poszły inne. I tak mamy hotel Venezian, czyli mini-Wenecję, hotel Paris, czyli miniaturkę Paryża, New York New York - nie trzeba już chyba mówić w jakim klimacie, czy Luxor w formie egipskiej piramidy.

Na pierwszym planie kanał hotelu Venezian, który przechodzi do wnętrza. W oddali hotel Treasure Island
A to miejscowy Pałac Dożów
Tak wygląda w środku :)
Jest i most Rialto 
I plac świętego Marka - to na górze to pomalowany sufit, nie prawdziwe niebo
Ogromne hotele Encore i Wynn o zachodzie słońca
The Mirage
Statek przy Treasure Island
Taka mini fontanna di Trevi - w Caesars Palace
To niesamowite jak miasto tętni życiem. Tysiące ludzi przewijają się codziennie przez sklepy i kasyna. W dzień widać ich mniej - odsypiają nocne szaleństwa albo są jednodniową wycieczką i wieczorem wracają autokarem do hotelu. W nocy Las Vegas odżywa. Tysiące neonów rozświetlają ulice, na które wylegają prawdziwe tłumy. Zapewne neonowe szyldy kosztowały w niektórych przypadkach prawie tyle co całe kasyno. Las Vegas świeci i migocze jak szalone. Naprawdę robi wrażenie :)

Strip - o tej porze jeszcze nieco opustoszały
Strip o zmierzchu - ogromny budynek po prawej to hotel-kasyno Aria
Paris i Ballys
Las Vegas w nocy
Skrzyżowanie przy MGM
Excalibur
Vegas nocą oglądane z kładki przy New York New York
New York New York z kolejką górską na dachu
Mały Brooklyn Bridge
Statua Wolności z cukierków
Inne znane miejsce to starsza część Vegas czyli Fremont Street, położona w Downtown. Nam niestety nie udało się tam dotrzeć, ale na pewno jest to miejsce godne polecenia.

Przy Fremont Street pierwsze znane w Las Vegas hotele i kasyna. Po powstaniu Stripu (który powstał z uwagi jego na dobrą lokalizację przy drodze międzystanowej) miejsce trochę podupadło - konkurencja okazała się za silna. Aby przywrócić życie i ruch turystyczny w Downtown kasyna i hotele z Fremont Street połączyły siły budując Fremont Street Experience - pełne neonów ogromne kasyno-centrum handlowe z charakterystycznym zadaszeniem. FSE otwarto w 2007 roku. Oprócz grania w kasynach można tam obejrzeć wiele ulicznych show.

Część ulicy położona na wschód od FSE, zwana obecnie Fremont East District, została później reaktywowana przez władze miejskie jako miejsce rozrywki, aby uczynić z Fremont Street jeszcze bardziej atrakcyjne miejsce konkurujące ze Stripem.

Dalej na wschód od Fremont East znajduje się mnóstwo moteli wyglądających trochę jak z thrillerów klasy B. :)

Hotele przy Fremont Street są znacznie tańsze niż przy Stripie, więc mieszkanie tam jest na pewno korzystniejsze dla budżetu. Jeśli jedziesz do Vegas na kilka dni, możesz rozważyć opcję wybrania hotelu przy Fermont Street i dojeżdżania do Stripu np. komunikacją miejską (parkingi są dość drogie). My wybraliśmy trzecią opcję, czyli hotel Tuscany Suites & Casino, o którym więcej w rozdziale "Gdzie mieszkać w Vegas".

Co robić w Las Vegsas?

Większość przyjeżdża przeżyć przygodę swojego życia, oderwać się zupełnie od codzienności i wygrać fortunę. Automatów w kasynach są setki i trudno znaleźć wolne miejsce. Szczególnie  rzuca się w oczy duża liczba emerytów. Granie jest oczywiście fajne i emocjonujące, ale trzeba pamiętać o jednej świętej zasadzie - kasyno zawsze wygrywa. :) Z naszych zainwestowanych 4 dolarów szybko zrobiło się 10, ale ostatecznie wyszliśmy z kasyna Flamingo z kuponem na 7 centów :) Dalej nie graliśmy, pamiętając radę pana spotkanego w Zionie: "Nie próbujcie zarobić w Las Vegas na swoje wakacje". Ukochany sporo czytał o zakładach, historii MIT, które rozpracowało kasynowy system i innych podobnych. Ze wszystkich wynika jedno - szansa na wzbogacenie się jest nikła. Co widać po przepychu i lejących się z okien hoteli wzdłuż ulic Vegas miliardach dolarów.

Jeśli nie masz duszy hazardzisty i nie chcesz przegrać biletu do Polski, potraktuj Vegas jako miejsce rozrywki i atrakcję turystyczną. Samo przejście przez hotele i  centra handlowe może zająć mnóstwo czasu, o shoppingu nie wspominając. Odległości są naprawdę ogromne i czuć to w nogach :) A zakupy warto zrobić, jeśli ma się czas, ponieważ ceny w sieciówkach są zazwyczaj niższe niż w Polsce. Są tam nawet sklepy pewnej znanej polskiej firmy kosmetycznej w czarno-białych barwach. W niektórych centrach handlowych poczuć się można jak na ulicy w Paryżu czy Wenecji (mamy nawet plac świętego Marka i prawdziwe pływające gondole ze śpiewającymi gondolierami). Niesamowita jest architektura niektórych miejsc, na przykład ogromne rzeźby i schody w Caesars Palace.

"Uliczka" w Venezian
A to kanał i gondole
Uliczka w "Paryżu"
Caesars Palace - galeria handlowa
Kasyna też są atrakcją samą w sobie. W środku nie ma okien, nigdy nie wiadomo czy jest dzień czy noc, nigdzie nie ma zegarów. Krupierzy kuszą przechodzących zapraszając do stolików z kartami. Dywany są specjalnie projektowane, a ich wzory mają za zadanie pobudzać i ożywiać. Wszystko to po to, by jak najdłużej zatrzymać gościa w kasynie i oskubać go z jak największej ilości gotówki ;)

Motocykl w kasynie Treasure Island
Wejście do kasyna Caesars Palace
Vegas to również stolica wielkich show z udziałem prawdziwych gwiazd estrady. Z miastem nierozłącznie kojarzeni są np. Elvis Presley czy Frank Sinatra. Pamiętaj, że przy Stripie stoją blaszane budki, w których sprzedaje się bilety last minute, zazwyczaj na bieżący lub kolejny dzień. To może być świetna okazja na przykład dla wielbicieli Cirque de Soleil, który swoją stacjonarną scenę ma właśnie w Vegas. Na każdym kroku będą Was też zaczepiać ludzie sprzedający wycieczki helikopterem do Grand Canyonu. My się nie skusiliśmy, bo już tam byliśmy, ale jeśli ktoś wybiera się tylko do Vegas jest to na pewno interesująca opcja.

Cirque de Soleil ma spektakle na przykład w The Mirage
Nie chcesz wydawać zbyt dużo pieniędzy? Nie ma sprawy - i tak zapomnisz o nudzie. Prawdziwą gratką dla turystów są uliczne pokazy organizowane przez kasyna, które mają przyciągać graczy. Zaczęło się od wybuchającego wulkanu w The Mirage (obecnie pokaz odbywa się od godziny 19 co pół godziny). Później w ślady hotelu poszły inne i zaczęły organizować widowiska z naprawdę wielkim rozmachem. Znane są na przykład wybuchowe pokazy na statkach piratów w Treasure Island (niestety były w remoncie w czasie naszego pobytu). W hotelu-kasynie Excalibur, wyglądającym jak zamek z kreskówek o średniowiecznych księżniczkach, odbywają się pokazy średniowiecznych błaznów (tam już nie dotarliśmy, nogi odmówiły nam posłuszeństwa przy MGM :)). W Circus Circus codziennie można zobaczyć pokazy cyrkowe (tam też już nie dotarliśmy). Caesars Palace oferuje pokaz wewnątrz, przy fontannie, gdzie starożytni bogowie walczą o władzę nad światem. New York New York ma na dachu kolejkę górską, którą można się przejechać. Największe wrażenie wywarły na mnie jednak fontanny Bellagio, które są uruchamiane co 15 minut, za każdym razem do innej piosenki. Strzelająca w górę woda i sama wielkość fontanny robią niesamowite wrażenie. Pod wodą znajduje się ogromny mechanizm, układany w różne wzory w zależności od choreografii. Mechanizm wynurza się spod wody tuż przed pokazem. Niesamowite było to, jak bardzo rytmiczny i kreatywny był ten wodny taniec. Interpretacja muzyki w znakomitym wydaniu.
Fontanny Bellagio
Fontanny Bellagio
Wulkan Mirage tuż przed wybuchem

Dla zainteresowanych większą liczbą rzeczy, które można za darmo zrobić w Vegas, podaję link: http://travel.nationalgeographic.com/travel/city-guides/free-las-vegas-traveler/

Gdzie mieszkać w Vegas? 

No cóż, najlepiej na Stripie lub w jego pobliżu. Hotele nie mają wbrew pozorom zaporowych cen, wiele z nich jest o wiele tańszych niż w innych miastach. Dlaczego? Bo zarabia się na kasynach. Bardzo polecam hotel, który my wybraliśmy - Tuscany Suites & Casino. Znajduje się w odległości 10-15 minut piechotą od Stripu, przy przecznicy przecinającej go mniej więcej w połowie, na wysokości hotelu Paris. Ma kilka zalet - jest w nim znacznie ciszej niż przy Stripie i ceny ma bardziej przystępne. Wnętrza są bardzo ładne, basen też niczego sobie. Ogólnie byliśmy bardzo zadowoleni. Oczywiście jest w nim też kasyno :)

Nasz pokój w Tuscany Suits&Casino
Spędziliśmy w Vegas dwa dni i to nie wystarczyło do pieszego zwiedzenia wszystkich hoteli i kasyn. Wychodziliśmy na Strip późnym popołudniem, dzień przeznaczywszy na spanie i wylegiwanie się przy basenie. Ponieważ pokazy w kasynach odbywały się o różnych godzinach, często chodziliśmy w tę i z powrotem. Sporo spacerowaliśmy również w poszukiwaniu jedzenia, podczas wędrówek po gigantycznych centrach handlowych czy też w celu zrobienia nocnych zdjęć Miasta Grzechu. Kilometry naprawdę czuć było w nogach. Musieliśmy w związku z tym ograniczyć zwiedzanie Stripu do odcinka MGM - Lynn.  Mam więc nadzieję na następny raz i odwiedzenie wnętrza Luxoru :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz