niedziela, 20 lipca 2014

It never rains in southern California…

Nie do końca jest to prawda, ale komu by to przeszkadzało?

Kalifornia to przepiękny stan, w którym słońce świeci przez większość dni w roku, zapach z upraw pomarańczy unosi się nad miastami, a na pustyni kwitną kwiaty. To miejsce, gdzie kwitnie Dolina Krzemowa, gdzie kultura południowoamerykańska miesza się z anglosaską i azjatycką, a początkujący i aspirujący celebryci szukają szczęścia w życiu. To również region, gdzie tankowanie jest najdroższe w całych Stanach, a fatalna jakość powietrza jest stałą częścią codziennej prognozy pogody, ale te wady nie powinny Was zniechęcać do odwiedzenia do odwiedzenia "Złotego Stanu".

Najwspanialsza dla mnie w tym miejscu jest chyba jego różnorodność. Kalifornia to fascynująca kraina wielu rożnych klimatów i środowisk. Znajdziemy tam duże miasta, jak Los Angeles, San Diego, czy aglomeracja San Francisco (Bay Area) - wszystkie położone nad oceanem, a także góry, pustynie, ogromne lasy, jeziora i oczywiście plaże. 

Uprawa pomarańczy w Kalifornii
Wybrzeże Kalifornii to raj dla miłośników piękna przyrody, słońca, morskich zwierząt, surferów i plażowiczów. W miastach położonych nad oceanem centrum życia stanowią deptaki przy plaży, tak jak to widzimy w hollywoodzkich filmach. Poza miastami, wzdłuż wybrzeża mieści się kilka parków stanowych dla turystów preferujących kontakt z nieco bardziej dziką przyrodą. Z LA do San Francisco wiedzie nad brzegiem oceanu malownicze trasa nr 1, której odcinek zwany Big Sur zapewnia chyba najpiękniejsze widoki oceanu jakie widziałam w życiu (szczególnie dla pasażera ;)  

Wielbiciele gór też znajdą dla siebie sporo atrakcji. Majestatyczne pasmo Sierra Nevada rozciąga z północy na południe się wzdłuż niemal całego stanu, zatrzymując oceaniczne powietrze. W górach znajdują się trzy słynne parki narodowe: Yosemite, Sequoia i Kings Canyon. 

Na południu i wschodzie stanu ogromny obszar zajmuje natomiast pustynia Mojave i słynna Dolina Śmierci. To suche i nieprzyjazne człowiekowi środowisko, gdzie można znaleźć tak piękne zakątki jak park narodowy Drzew Jozuego (Joshua Tree NP), poczuć potęgę przyrody i ogrom surowej przestrzeni przejeżdżając przez ekstremalnie gorącą Death Valley oraz obejrzeć połacie zastygłej lawy.

Kalifornia to dość bogaty stan, posiada dobrą i gęstą infrastrukturę drogową w rejonie wybrzeża. Jednak mi najwięcej przyjemności sprawiały nie podróże po części zurbanizowanej, ale te w rejonach górskich i pustynnych, zwłaszcza w drodze powrotnej z Doliny Śmierci. Niektóre okolice Death Valley to miasteczka częściowo opuszczone, wyraźnie przemysłowe, gdzie z drogi (gdzieniegdzie podziurawionej jak polskie krajówki) widać mnóstwo zapuszczonych budynków z zabitymi oknami, które podczas naszej wieczornej podróży wyglądały jak miasta duchów. 

A jeśli już mowa o miastach duchów (ghost towns), to w Kalifornii jest ich kilka, głównie związanych z dawnymi kopalniami złota (dla niewtajemniczonych – ghost town to opuszczone miasto, zazwyczaj kilka budynków, czasem szyb kopalni. Niekoniecznie są tam duchy, za to bardzo często sklepy i przewodnicy oferujący wycieczki z dreszczykiem;). Myślę, że na pewno warto odwiedzić to najpopularniejsze, czyli Calico Ghost Town. Jest ono dobrze przygotowane do obsługi ruchu turystycznego i choć może sprawiać wrażenie zbyt skomercjalizowanego, moim zdaniem i tak posiada niesamowity klimat starego dzikiego zachodu (Wild Wild West town). Nam się niestety nie udało zmieścić go w harmonogramie, ale filmy i zdjęcia można łatwo znaleźć w internecie.

A oto kilka dodatkowych faktów o Kalifornii dla zainteresowanych:
  • Nie każdy wie, że stolicą stanu nie jest żadna z ogromnych metropolii, a położone na północy nieco mniejsze Sacramento. W jego pobliżu znajduje się przepiękne jezioro Tahoe, które niestety nie zmieściło się w naszym planie podróży
  • Z uwagi na bliskość Meksyku i migrację ludności z Ameryki Południowej i Środkowej, w Kalifornii odczuć można na każdym kroku mieszankę kultur. Przejawia się to zarówno w języku (według Wikipedii 30% populacji posługuje się hiszpańskim jako swoim pierwszym językiem), jak i w kuchni. Nie trzeba przekraczać południowej granicy, żeby zjeść dobre tacos. To, co rzuca się w oczy na ulicy, to właśnie duża liczba osób o rysach latynoskich (wg Wikipedii niemal 40% populacji) lub azjatyckich (14% populacji). Hiszpańską hisotrię Kalifornii widać przede wszystkim w nazwach miast i regionów, które po dzień dzisiejszy są hiszpańskojęzyczne (San Fransico, Los Angeles, San Bernardino, San Diego, Santa Barbara, pustynia Mojave, itd.).

Stare Miasto w San Diego 
Uderzające piękno Kalifornii jest niestety zmącone dużym zanieczyszczeniem powietrza i zniszczeniem środowiska naturalnego, którego źródłem jest przede wszystkim moloch Los Angeles. Kalifornia jest stanem o najgorszej jakości powietrza w USA. Smog ciągnący się z miasta pokrywa pustynię Mojave przepiękną (cóż za ironia) białą, lśniącą w słońcu mgłą, która oglądana z daleka wygląda lekko jak puszysty dywan, ukrywając przed wzrokiem smutną rzeczywistość. A rzeczywistość można śledzić oglądając prognozy pogody, które zawsze podają poziom ozonu we wdychanym powietrzu, którego duża ilość powoduje negatywne skutki dla zdrowia. 

Podczas naszej podróży po stanie, którego ogromną przecież część zajmują obecnie rezerwaty przyrody, trudno było uwierzyć, że tak wspaniałe miejsce jest tak zniszczone przez człowieka. Jakże zatem niesamowicie musiały wyglądać te tereny przed zurbanizowaniem! Dzika przyroda, wspaniały klimat, aż chciałoby się cofnąć nieco w czasie (no może nie do końca, czasy gorączki złota niekoniecznie sprzyjały rekreacji ;). Chociaż z drugiej strony nie można zaprzeczyć, że współczesne miasta są również niesamowite i trudno wyobrazić sobie wycieczkę do Kalifornii bez odwiedzenia na przykład San Francisco. 

W każdym razie jestem pewna, że miesiąc zwiedzania na nie zaszkodzi Twojemu zdrowiu, drogi Czytelniku, i że naprawdę warto spędzić w Kalifornii wspaniałe wakacje! 

Smog z Los Angeles nad pustynią Mojave

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz