sobota, 15 lipca 2017

Punta Cana

Punta Cana to wysunięty o najdalej na wschód wyspy przylądek Dominikany i znany kurort, z którego proponuję … jak najszybciej wyjechać. Pewnie nie jesteś zdziwiony/a czytając te słowa, ponieważ na wielu blogach podróżniczych można znaleźć podobne opinie. Dlaczego? Głównie ze względu na ceny i "resortową" strukturę. Poza tym inne miejsca na wyspie są o wiele ciekawsze i piękniejsze, a znacznie mniej oblegane przez turystów. 

Jeśli chcesz, możesz jednak zarezerwować sobie dzień na wizytę na plaży, żeby samemu wyrobić sobie na ten temat opinię. Uważam, że tyle czasu w zupełności wystarcza na obejrzenie okolicy i zorientowanie się, gdzie jest dworzec autobusowy. :)

Tak właśnie zrobiliśmy my, zostając jeden dzień w Punta Canie tuż po przylocie. Zmusiła nas do tego trochę późna godzina przylotu, ale z perspektywy czasu cieszę się, że niejako przy okazji zobaczyliśmy też dominikańską turystyczną mekkę i spędziliśmy trochę czasu na słynnej pięknej i ogromnej plaży. Dzięki temu wiem teraz, że mimo swojego niewątpliwego uroku, wypada ona blado przy innych miejscach, które możesz odwiedzić na wyspie.


Lazurowy kolor ciepłej jak zupa wody w oceanie

Początki

Samo lotnisko w Punta Canie robi już bardzo przyjemne wrażenie - cały budynek to w zasadzie ogromny dach z liści palmowych, bez zewnętrznych ścian. Wygląda bardzo karaibsko :) Szczególnie w połączeniu z przyjemną temperaturą powietrza, która znacznie poprawia nastrój po wyjściu z samolotu.

Aby wjechać do kraju musisz okazać wykupioną przez internet kartę turysty. Jest ona ważna po wjeździe przez 30 dni od momentu wjazdu i kosztuje 10$. Jeśli nie kupisz jej jeszcze w Polsce lub zapomnisz zapakować do bagażu (zgadnij, komu się przydarzyło :) możesz uiścić opłatę w gotówce na miejscu. Przy wyjeździe obowiązuje opłata 20$, która w większości przypadków jest pokryta przez linie lotnicze w ramach ceny biletu. Sprawdź więc u swojego przewoźnika, które opłaty pokrywa.

Na lotnisku należy ominąć wszelkiej maści kantory wymiany walut i udać się bezpośrednio do wyjścia. Możesz dla lepszego samopoczucia wymienić niewielką kwotę pieniędzy, ale pamiętam, że kurs wymiany jest tam bardzo niekorzystny. Czytaliśmy w internecie różne opinie i na ich podstawie zdecydowaliśmy się wymienić większą kwotę już na lotnisku, a później okazało się, że sporo przepłaciliśmy.

Po wyjściu z budynku zobaczysz dookoła na parkingu całe mnóstwo busików, autokarów i taksówek, które są dobrze oznaczone i zabierają turystów z lotniska bezpośrednio do ich hoteli all inclusive, zwanych resortami. Obsługa lotniska i kierowcy będę Cię pytali, z którego jesteś resortu. Bardzo się starają nie zgubić żadnego turysty z wycieczki. Kiedy powiesz ze nie mieszkasz w żadnym resorcie, nie będą chcieli uwierzyć :)

Spotkasz tam też dziesiątki taksówkarzy-naganiaczy, którzy będą Cie zapewniali, ze to właśnie ich Twój hotel wysłał po Ciebie w trosce o Twoje bezpieczeństwo, bo w pobliżu mordują i ucinają głowy. Zignoruj ich i najlepiej oddal się od razu w miejsce, gdzie nie będą Cie zaczepiać. Gdybyś jednak zdecydował się na ich usługi, to pamiętaj, że kurs z lotniska do Friusy lub Bavaro kosztuje ok. 30-40$ (stan na 2016 rok).

Ceny taksówek możesz znaleźć na stronie lotniska w Punta Canie.

Transport z lotniska do hotelu

Jak zatem dostać się do hotelu w Punta Canie i okolicach? Najlepsze są 2 opcje:
1. Zamówienie wcześniej przewozu u prawdziwego właściciela hotelu, w którym się zatrzymasz, po ustalonej wcześniej cenie.
2. Dojazd lokalnym guagua za duuuuużo niższą kwotę, pewnie maksymalnie 200 peso.

Guagua nie odjeżdżają spod samego wyjścia spod hali przylotów. Zapytaj więc kogoś, skąd odjeżdżają. Najlepiej zaczep w tym celu osobę która wygląda na dojeżdżającego pracownika, np. osobę sprzątającą, sprzedawcę w sklepie lub kogoś, kto raczej nie jest powiązany z typowo turystyczną branżą (oficjalni urzędnicy lotniskowi raczej Ci nie powiedzą, a już na pewno nie zrobią tego taksówkarze :). Poszukaj też aktualnych informacji o trasach busików i cenach przejazdów w sieci. Lokalny dominikański transport publiczny nie jest może jasno i czytelnie opisany online, ale da się czasem coś znaleźć. Trochę informacji na ten temat widziałam tutaj i tutaj.

Nie zapomnij sprawdzić, do której godziny można korzystać z guagua. Niestety nie posiadam takiej informacji, ale pamiętam, że wieczorem busiki nie kursują. Dlatego też my zamówiliśmy przewóz u naszego gospodarza. Jadąc pierwszy raz do Dominikany i nie mogąc znaleźć żadnych informacji na temat lokalnego transportu w internecie ani przewodnikach, postanowiliśmy jeszcze w Warszawie zapłacić  właścicielowi naszego hotelu za przyjechanie po nas na lotnisko. Przewóz kosztował 30$, ale plus był taki, że czuliśmy się bezpieczni i nie martwiliśmy się niczym po długiej podróży. Gdyby przylot nie odbywał się późnym wieczorem, albo lecąc do Punta Cany drugi raz, na pewno skorzystalibyśmy z guagua.

Więcej informacji o transporcie w Dominikanie znajdziesz w poście Czym jeździć po Dominikanie?.

Nocleg


Punta Cana jest oblegana przez turystów z zamożnych krajów, więc na kilka dni przed wyjazdem bywa ciężko ze znalezieniem przyzwoitego hotelu w przynajmniej rozsądnej cenie. Przeciętne ceny za średniej jakości hotelik zaczynają się od 100$ za noc, a w resorcie czy bliżej plaży są jeszcze wyższe. Dlatego im szybciej coś znajdziesz tym lepiej dla Twojego portfela. Zacznij od poszukiwań w miejscowości Bavaro, które leży blisko plaży i jest względnie czyste i bezpieczne. Znajduje się tam sporo przyjemnych hotelików, ładnych i czystych wewnątrz. Przynajmniej tak wyglądają na zdjęciach w booking.com. Dla pewności możesz jeszcze sprawdzić opinie o wybranym hotelu na Tripadvisorze i innych forach.

Nasze poszukiwania w tym rejonie spaliły niestety na panewce - ceny były już kosmiczne. Udało nam się ostatecznie wynająć hotel za 70$ za noc. Nazywał się Aparthotel Next Nivel i był zlokalizowany we Friusie - miejscowości położonej na zachód od Bavaro i ok. 5 km, czyli godzinę spacerem, od plaży. Ponieważ mieliśmy zamiar rano iść na plażę i wieczorem z niej wrócić, niespecjalnie przeszkadzała nam ta odległość.

Friusa jest raczej mało turystycznym miejscem - mieszkają tam głównie pracownicy resortów, a klimat jest bardziej dominikański. Turystów widać bardzo rzadko - przesiadują przeważnie w resortach i na plaży. Zaletą tego jest na pewno fakt, że można zobaczyć, jak wygląda życie z bardziej lokalnej perspektywy. Wadą natomiast jest to, że skoro turystów jest mało, wszyscy naganiacze rzucą się na Ciebie :) We Friusie można tanio zjeść w przydrożnych barach, kupując empanady (30 peso mała, 70 peso duża) lub obiady w comedorach (ok. 150 peso), w których siedzą głównie lokalni mieszkańcy.

Zaletą naszego hotelu było położenie 5 minut piechotą od dworca autobusowego, z którego odjeżdżały międzymiastowe autobusy do Santo Domingo. Godziny odjazdów były bardzo wczesne, więc byliśmy niezmiernie zadowoleni, że nie musieliśmy zrywać się rano i wędrować daleko z plecakami ani zamawiać mototaxi (w Punta Canie i okolicy ceny przejazdów są bardzo wysokie i trudno je negocjować, bo resortowi turyści przez swoją rozrzutność “zepsuli” rynek).


Sam hotel był zawilgotniały i niezbyt czysty. Właściciel, łysy pan, sporo lat spędził w USA i dzięki temu mówi dobrze po angielsku. Nie pytaliśmy, dlaczego już nie mieszka w Stanach :) W każdym razie, nauczony doświadczeniem z emigracji, wybudował sobie hotelik w stylu amerykańskim - w podkowę i z basenem pośrodku. On sam również tam mieszka, razem z małym słodkim pieskiem (który ma pewnie za zadanie czarowanie turystów) i papugami. Nasz pokój znajdował się na parterze, był nieduży i bez klimatyzacji. Dostępne były również pokoje klimatyzowane, za dodatkową opłatą. Gdybyśmy wiedzieli, na co się piszemy, i planowali spędzić tam więcej niż 2 noce, dopłacilibyśmy pewnie bez wahania. Nie dlatego, że było nam za gorąco, ale dlatego, że klimatyzacja wysusza powietrze. A tak w naszym pokoju na wszystkich meblach znajdowała się gruba warstwa białej pleśni. Wyrosła tam od niesamowitej wilgoci, przy której trudno było spać. Wilgoć ta sprawiała, że poduszki i pościel były praktycznie mokre. Jedynie łazienka była (nie wiem jakim cudem) w miarę czysta, wolna od pleśni i nawet zaopatrzona w mydełko. Woda z prysznica zimna - w Dominikanie to standard. Właściciel opowiadał nam, że zawsze dziwi się okrutnie i zupełnie nie może pojąć, dlaczego ci wszyscy turyści ciągle pytają o ciepłą wodę. Po co im ona, skoro przecież tu jest GORĄCO?

Papuga właściciela wypuszczona do niewielkiego ogródka. Nie lubiła pozować.
W oknach były na szczęście moskitiery, ale i tak wilgotny pokój trzeba było spryskać obficie środkiem na komary, zaoferowanym przez właściciela. Sytuacji dyskomfortu nie poprawiał hałas generowany przez kłócących się w nocy na zewnątrz sąsiadów (okna bez szyb). Byliśmy więc trochę załamani i przestraszeni, że od razu się czymś zarazimy, ale tłumacząc sobie, ze pewnie na lepsze warunki w niskiej cenie nie ma co liczyć i "twardym trzeba być nie miętkim", postanowiliśmy jakoś wytrzymać te dwie noce. W końcu byliśmy na wakacjach "backpackerskich", więc może nie można zbyt wiele wymagać. Na szczęście okazało się, że to nasze pierwsze doświadczenie było mylące i później wszędzie było już tylko lepiej :)

Muszę tu zaznaczyć, ze właściciel dobudowywał kolejne piętro i planował zwiększyć standard hotelu, więc być może od tego czasu coś się tam poprawiło. Możesz poszukać aktualnych zdjęć i opinii na temat hotelu na Tripadvisorze i booking.com. Daj proszę znać w komentarzu, jeśli sprawdzisz hotel empirycznie :)

Jeśli natomiast będziesz mieć szczęście i zaczniesz szukać noclegu wcześniej niż kilka dni przed wyjazdem, w cenie 80-100$ możesz znaleźć lepsze i całkiem czyste miejsca noclegowe bliżej plaży, na przykład w Bavaro.

Dla wielbicieli wschodniego wybrzeża i tamtejszych plaż znaleźliśmy też przyjemy hostel na plaży. Sami chętnie spędzilibyśmy w nim trochę czasu, ale ostatnim razem zrezygnowaliśmy ze względu na fakt, że niestety (albo stety) hostel położony jest bardzo daleko od lotniska. Ale jeśli jesteś zmotoryzowany lub planujesz przynajmniej kilkudniowy pobyt w okolicy, może to być świetna opcja. Możesz też dopytać miejscowych lub właścicieli hostelu o lokalny tani transport i uniknąć dużych kosztów przejazdu.

Prawie rajska plaża

Na plażę w Bavaro wybraliśmy się pieszo z samego rana. Szliśmy najpierw przez Friusę, a następnie przez Bavaro, mijając wysokie mury resortów z drutem kolczastym i kawałkami tłuczonego szkła na szczycie.


Mur resortu
Bogactwo, które można było zobaczyć przez bramy wjazdowe niesamowicie kontrastowało z otoczeniem. W przydrożnym barze po drodze kupiliśmy sobie, posługując się naszym łamanym hiszpańskim, kilka butelek wody. Zaczepiało nas jedynie kilku motoconchistow, na trasie było bezpiecznie. Naganiacz zaciągnął nas jedynie na dwie śniadaniowe empanady z mięsem i serem. Nie mieliśmy mu tego za złe, bo empanady były pyszne, świeże i tanie. Przy okazji porozmawiałam sobie z nim nieco po ... niemiecku (po angielsku nie mówił ni w ząb, co oznacza, że niemieccy turyści wciąż chyba mają przewagę liczebną ;)

Sama plaża okazała się przepiękna - była najpiękniejszą plażą jaką kiedykolwiek do tamtej pory widzieliśmy (do tamtej pory, bo wszystkie kolejne odwiedzone przez nas dominikańskie plaże przebijały jej urok wielokrotnie). Ale wtedy, pierwszego dnia w Dominikanie, moim "ochom" i "achom" nie było końca. Widok jak z folderu - biały piasek, drobniutki jak mąka, karaibskie oślepiające słońce, lazurowe morze i moje ulubione cudowne palmy kokosowe - pozostałości lasów kokosowych, które gęsto zarastały ten teren w czasach Kolumba, gdy po raz pierwszy przybyli na wyspę Hiszpanie. Do tego przyjemnie cieplutka woda, z której aż nie chciało się wychodzić. Ukochany zachwycał się, jak to cudownie mieć taki widok i tyle słońca w środku naszej zimy (to był nasz pierwszy zimowy wyjazd do ciepłego kraju i wydawało nam się to naprawdę niesamowite, że mamy możliwości o jakich nie śnili nasi rodzice :).

Pierwszy rzut oka na rajski krajobraz
Chyba jedyny na odcinku kilkunastu kilometrów fragment plaży, na którym nie było resortu i można było w otoczeniu natury patrzeć na ocean
Wyposażeni w koszule z długim rękawem i mocny krem z filtrem dla ochrony przed słońcem wybraliśmy się na spacer wzdłuż brzegu. Plaża na szczęście jest tam bardzo szeroka, bo tłumy zagranicznych turystów są tak duże, że w przeciwnym wypadku mogłoby być gęsto jak w Sopocie w szczycie sezonu.

Na plaży grasują sprzedawcy zdjęć z małpką lub papugą i kokosów do picia. Kokos w Punta Canie/Bavaro panowie chcą sprzedać za 5$. W rzeczywistości jest wart 30-50 peso, czyli góra 1$. Dlatego jeśli nie jesteś bardzo spragniony, omijaj ich szerokim łukiem.


Jedynie kilka $ i już masz zdjęcie z papużką ;)
Niemal wszyscy opalający się i spacerujący po plaży turyści mają kolorowe opaski na nadgarstkach oraz male termosiki na zimne napoje - znak, że są mieszkańcami pobliskich resortów. Resorty wybudowane są wzdłuż plaży, na odcinku długim jak okiem sięgnąć. Każdy ma swój zaznaczony tablicą rewir, poza który goście hotelu rzadko się zapuszczają. Przeszliśmy wzdłuż brzegu ponad 7 kilometrów i znaleźliśmy tylko jeden pusty fragment, na którym nie stal resort i jego leżaki.

Cale szczęście, ze dominikański rząd wprowadził obowiązek “upublicznienia plaż”. Wyobraźcie sobie, co by się działo, gdyby na odcinku kilkudziesięciu kilometrów obowiązywał zakaz dostępu do morza dla osób innych niż goście hoteli (spotkałam się z czymś takim np w Chorwacji). A tak spacerować, leżeć i pływać można do woli, bardzo przyjemnie, za darmo, za cenę nieco dłuższego spaceru ze swojego hotelu (lub przejażdzki mototaxi).


Trasa naszego spaceru
Wybraliśmy się nawet na spacer do jednego z ładniejszych resortów. Był bardzo ładny - czyste chodniki, wypielęgnowana zieleń, eleganckie budynki. Tłumy ludzi leżały nad basenem, 100 metrów od plaży, kolejne tłumy zajadały obiad w hotelowej restauracji. Resorty wyposażone są naprawdę “na bogato”, bardzo luksusowo, ale zupełnie nie leżą w kręgu naszych zainteresowań jako miejsce do spędzenia wakacji. Wolimy zupełnie za darmo siedzieć w lesie kokosowym na pustej dzikiej plaży i rozkoszować się ciszą niż spędzać czas w najlepszym nawet resorcie wśród tłumów turystów za 200$ za noc :) Wszystko jest kwestią preferencji (no może gdybyśmy wygrali taki pobyt, skusilibyśmy się na parę dni odpoczynku i bardziej luksusowego łóżka, ale tylko z opcją samodzielnych wypraw w teren w ciągu dnia i w jakimś ciekawszym miejscu :)

Przy granicach resortów na plażach stoją tablice z ostrzeżeniami, że hotel poza nimi nie odpowiada za bezpieczeństwo gości. Jak sądzę, spora grupa ludzi wierzy w te ostrzeżenia.


Granica resortu z ostrzeżeniem dla turystów

A jak jest naprawdę? Całkiem normalnie. Wracając skróciliśmy sobie drogę do hotelu idąc przez zaplecze jednego z resortów. Szliśmy drogą, którą pracownicy ubrani w mundurki jakie nosi służba z latynoskich telenowel, zmierzali do pracy na drugą zmianę. Stanowiliśmy dla nich osobliwy widok i kilka razy próbowali nas zawrócić do resortu myśląc, że się zgubiliśmy. Pokazywaliśmy im, że nie mamy opasek i przestawali się nami interesować.

Po Bavaro i Friusie można moim zdaniem poruszać się całkiem swobodnie, chodząc po większych ulicach. Nie chodziłabym tamtędy jedynie po zmroku. Oczywiście (wybaczcie oczywistości) należy zachować rozsądek i nie szukać guza, nie obwieszać kosztownościami i sprzętem, tylko wyglądać jak najbiedniej i jak najskromniej. Nie do końca to pomoże, bo dla Dominikańczyka każdy biały=bardzo bogaty turysta, ale zawsze trochę mniej prowokuje.


 Bavaro
Uważać i to bardzo trzeba za to na ruch uliczny. Dominikańczycy jeżdżą jak wariaci, nie zwracają uwagi na nic i na nikogo, więc rozejrzyj się trzy razy dookoła zanim przejdziesz przez jezdnię. Na skrzyżowaniach non stop zdarzają się kraksy. Jeśli więc zamierzasz gdzieś wypożyczyć samochód lub motocykl, poruszaj się bardzo ostrożnie. I miej świadomość, że jeśli ktoś lokalny, nawet celowo, w ciebie wjedzie, i tak wina będzie leżeć po Twojej stronie. Tak jest w Dominikanie.

W każdym razie nasz spacer po plaży był cudowny (choć okupiłam go bólem mięśnia w stopie) i wieczorem, po kolacji w przydrożnej restauracji we Friusie, wróciliśmy do hotelu pakować się na poranny wyjazd. Szybko doszliśmy do wniosku, ze Punta Cana na pewno nie jest rajem dla backpackersow i turysta z plecakiem, po spacerze na plażę (uważam że warto), może spokojnie wyjechać gdziekolwiek indziej.

Jak wyjechać?

Są 3 metody:

1. Wypożyczonym samochodem/ motocyklem lub taksówką - są to opcje droższe i nie będę się na nich skupiać, bo skoro czytacie mój blog, zapewne ich nie wybierzecie :)
2. Guagua - opcja znakomita w przypadku wyjazdu do niezbyt oddalonych miejscowości (powiedzmy do 100 km), choć przy odrobinie doświadczenia, można w ten sposób (z wieloma przesiadkami, przygodami i przy sporym zapasie wolnego czasu) tanio dojechać nawet do Las Galeras ;). Ponownie polecam zapytać Google lub Tripadvisor o aktualne trasy i godziny odjazdów busów oraz punkty, w których się zatrzymują. Można też pytać o to miejscowych.
3. Autobus międzymiastowy - najszybszy i najwygodniejszy sposób podróży między głównymi miastami Dominikany


W autobusie do Santo Domingo
To, co jest niesamowite w Dominikanie, to fakt, że dworce autobusowe są tam w znacznie lepszym stanie niż większość dworców w Polsce. Wszystkie są klimatyzowane (w myśl zasady luksus=droga klimatyzacja=bardzo zimno), maja ładne poczekalnie i bezpłatne toalety oraz wifi. Podobnie ładne i wygodne są autokary. Na każdej minimum dwugodzinnej tasie obejrzysz sobie w nich film :)

Pamiętaj, że jeśli chcesz kupić bilet na dalekobieżny autobus, musisz to zrobić odpowiednio wcześniej. Bezpośrednio przed wyjazdem miejsca mogą być już wykupione, bo ruch jest dość duży. Chcieliśmy pojechać do Santo Domingo autobusem o 7 rano i mimo że byliśmy na dworcu już o 6:20, tuż po wschodzie słońca, nie udało nam się zdobyć biletów. Pojechaliśmy więc dalej dopiero autobusem o 9.


Na trasie z Punta Cany do Santo Domingo skorzystaliśmy z usług Expreso Bavaro, który kursuje wahadłowo między kurortem a stolicą. Przewoźnicy autobusowi podzielili między siebie trasy i regiony, w których operują, więc może się zdarzyć, że za każdym razem skorzystasz z usług innego operatora. Inne popularne firmy to Caribe Express i Caribe Tours.

Aha - nie wierz mototaksówkarzom, którzy będą chcieli Cię przewieźć na dworzec, twierdząc, że jest on położony bardzo daleko. Zlokalizuj go wcześniej, bo z powodu swojej niewiedzy możesz zapłacić 5$ za 200 metrów przejażdżki Wbrew pozorom nie jest to takie łatwe i oczywiste. Jakiś dworzec na mapie jest niby zaznaczony, ale jest kilku przewoźników, którzy mają swoje własne przystanki. Widzisz więc kolorowe nowoczesne autokary odjeżdżające z kilku różnych innych miejsc i nikt w okolicy nie wie, skąd ma odjechać Twój :) Na szczęście Ukochany sprawdził, że nasz właściwy dworzec jest tuż za rogiem i mogliśmy spokojnie podziękować naganiaczom na motocyklach :)

Dworzec autobusowy, z którego autobusy Expreso Bavaro odjeżdżają do Santo Domingo znajduje się we Fruisie, niedaleko skrzyżowania Av. Estados Unidos i Prol Av de Espana (patrz mapka w górnej części postu). Inni przewoźnicy odjeżdżają z innych przystanków - możesz to sprawdzić na ich stronach internetowych lub dopytać na miejscu.

Dworzec Expreso Bavaro we Friusie - nasi jak zwykle musieli pozostawić coś po sobie

Podsumowanie w pigułce i kilka porad praktycznych:

Dojazd z lotniska do Bavaro i okolic:
1. dojazd guagua (bardzo tanio)
2. dojazd taksówką/przewozem z hotelu za 30-40$

Wyjazd do innych miast:
1. guagua (tanio i z przygodami, ale za to nieco dłużej; sposób ten wymaga znajomości wyspy, przydaje się też hiszpański)
2. autobus międzymiastowy - korzystaliśmy z usług kursującego jedynie na trasie Punta Cana - Santo Domingo przewoźnika Expreso Bavaro. Więcej szczegółów znajdziesz na stronie przewoźnika.

Dodatkowe informacje o transporcie w Dominikanie znajdziesz natomiast tutaj.

Noclegi
Najlepsze miejsca do poszukiwania noclegu to Friusa lub Bavaro. Bavaro znajduje się bliżej oceanu, bardzo turystyczne i droższe. Friusa znajduje się dalej od plaży, ale turystów jest tam stosunkowo mało, ceny hoteli są nieco niższe i bliżej jest do dworca autobusowego. W obu przypadkach warto zarezerwować nocleg jak najwcześniej. Kilka dni przed wyjazdem trudno było znaleźć coś w rozsądnej cenie. Większość hoteli w okolicy plaży oferuje pokoje ładne i luksusowe, ale za kosmiczne ceny. Możesz zorientować się w cenach i standardzie oraz położeniu hoteli na przykład na booking.com.

Jedzenie
Warto szukać taniego jedzenia z dala od plaży. Najlepsze na przekąskę są oczywiście sprzedawane na ulicy empanady :) We Fruisie znajdowało się sporo barów wypełnionych lokalnymi mieszkańcami, gdzie można było kupić całkiem smaczne i świeże dania z mięsem oraz ryby z ryżem.


Więcej zdjęć:













czwartek, 13 lipca 2017

Bezpieczeństwo w Dominikanie - fakty i mity

Na długi czas opuściłam mój blog, ale postanowiłam dokończyć ubiegłoroczny wątek. Mam nadzieję, że uda mi się przekonać Cię do wyjechania do Dominikany i odkrywania tego pięknego kraju na własną rękę. Wysyp tanich lotów ( poniżej 1500 zł z Polski i nawet za 1200 zł z Niemiec) w ostatnim okresie bardzo temu sprzyja.

Nie daj się wystraszyć i jedź z plecakiem do Dominikany - choćby dla cudownych krajobrazów i pysznej pinacolady na plaży
Zapewne nasłuchałeś/aś się sporo o różnych niebezpieczeństwach w Dominikanie. Pozwolę sobie nie zgodzić się z tą obiegową opinią. Dominikana jest całkiem bezpiecznym krajem, jeśli zachowuje się zwykłe środki ostrożności i kieruje zdrowym rozsądkiem, Oczywiście jak to w każdym obcym i egzotycznym kraju, czyha na nas sporo niebezpieczeństw, ale po odpowiednim przygotowaniu można tam spędzić bezpieczne wakacje, zachowując się całkiem swobodnie.

Pogoda

Dominikana leży na Karaibach, a więc w okresie letnim i jesienią narażona jest na niebezpieczeństwo huraganu. Lepiej więc nie wybierać się tam o tej porze roku. Jeśli jednak już Ci się to zdarzy, dowiedz się, jak się zachować w przypadku kataklizmu i wykup dobre ubezpieczenie :)

Zimą i wiosną pogoda prawie zawsze jest przepiękna i przyjemna dla naszego organizmu

Rośliny

Jak wszędzie na świecie, niektóre rośliny mogą być trujące, tak więc jeśli nie wiesz, z czym masz do czynienia, lepiej niczego nie dotykaj, a tym bardziej nie jedz.

Zwierzęta

Najniebezpieczniejszym zwierzęciem na Dominikanie jest ... komar. Może Ci skutecznie popsuć wakacje nie tylko z powodu swędzących bąbli. Komary na Dominikanie mogą zarażać dengą, malarią i wirusem Zika. Dlatego musisz stosować repelenty, nosić odpowiednią odzież oraz wyposażyć się przed wyjazdem w środki przeciw malarii.

Poza tym na wyspie mieszkają niektóre gatunki jadowitych pająków (tarantule) i węże, ale ich ugryzienia nie są śmiertelne. Poza tym chyba niełatwo na nie trafić. Nigdy nie zdarzyło nam się zobaczyć dużych pająków czy węży w mieście. Być może należy na nie uważać na wyprawach do lasu czy w góry.

W Dominikanie jest dużo bezpańskich psów. Miejscowi chyba niezbyt dobrze je traktują, a już na pewno im nie pomagają. Zwierzaki snują się zatem smętnie po ulicy, przeważnie w okolicach turystycznych, licząc na kawałek jedzenia od turysty, budząc litość swoim wychudzonym wyglądem. Naprawdę trudno powstrzymać się przed wygłaskaniem takiego biednego psiaka. Chciałoby się jakoś pomóc tym biednym zwierzakom. 

A;e dla własnego bezpieczeństwa raczej nie zbliżaj się do obcych psów, nie głaszcz ich, szczególnie jeśli chodzą stadem, gdyż mogą być niebezpiecznie (nie tylko agresywne ale np. zarażone wścieklizna). Zdarzało nam się dokarmiać pojedyncze psiaki, ale przy zachowaniu dużej ostrożności. Dokarmiony piesek z oczywistych powodów będzie chciał od razu zostać Twoim przyjacielem i trudno będzie go gdzieś "zgubić". Nie musisz jednak panikować, jeśli jakiś nieduży psiak będzie się kręcił wokół Ciebie lub przysiądzie na twoim plażowym kocyku i przytuli głowę do Twojej nogi (tak, tak, zdarzyło nam się parę razy). Możesz mu na to pozwolić :) Uważaj tylko na pchły i raczej staraj się nie dotykać psiaka. 

Bezpański pies głaskany przez turystkę. Ten psiak mieszkał na ulicy, ale miał dużo szczęścia ponieważ został przygarnięty i był dokarmiany przez pochodzącą z Wielkiej Brytanii właścicielkę baru ze słomianą strzechą po lewej stronie :) Mogliśmy go więc głaskać bez większego ryzyka. 
Ta sama psina - tym razem szukająca dobrej turysty - przyjaciela
Na leśnych ścieżkach uważaj też na skolopendry. Ich jad nie jest śmiertelnie groźny, ale ugryzienie powoduje nieznośny ból. Poza tym są dość paskudne :)

Szlak do dzikiej plaży w pobliżu Las Galeras - dobrze utrzymany i szeroki jak autostrada. Znaleźliśmy tu (na szczęście nieżywą) skolopendrę.

Choroby i szczepienia

Jak wszędzie w tropikach i w krajach, gdzie poziom higieny jest niższy niż w Europie, musisz przestrzegać zasad, które pomogą Ci uniknąć zachorowania na nieprzyjemną lub, w najgorszym przypadku, groźną dla zdrowia i życia dolegliwość. Oprócz wymienionych wyżej chorób przenoszonych przez komary mogą to być  schorzenia przede wszystkim układu pokarmowego, począwszy od zwykłych krótkotrwałych zatruć (tzw. biegunka podróżnych), skończywszy na chorobach jak dur brzuszny czy żółtaczka typu A. Żadne szczepienia nie są obowiązkowe przy wjeździe do Dominikany. Dla własnego bezpieczeństwa odwiedź jednak przed wyjazdem lekarza medycyny podróży i wykonaj zalecane szczepienia, jeśli jeszcze nigdy ich nie wykonywałeś. Polecam też powtórzyć szczepienie na tężec - Ukochanemu zdarzyło się zranienie i musieliśmy szybko szukać lekarza, nie tylko w celu oczyszczenia rany, ale i podania surowicy przeciwtężcowej (oboje byliśmy ostatni raz szczepieni kilkanaście lat wcześniej). 

Więcej informacji na ten temat znajdziesz na stronie Medycyna Podróży prowadzonej przez Zakład Epidemiologii i Medycyny Tropikalnej Wojskowego Instytutu Medycznego.

Pamiętaj też o wykupieniu dobrego ubezpieczenia, które ułatwi Ci otrzymanie opieki medycznej. Zwróć też uwagę, czy pokrywa ono np. snorkling lub jazdę konną, jeśli planujesz uprawiać tego typu sporty i możesz być narażony na wypadek. . 

Jedzenie

Na jedzenie należy uważać we wszystkich krajach tropikalnych, gdzie warunki higieniczne są na poziomie niższym niż w Europie. Reguły postępowania są podobne wszędzie. Pierwsza zasada to picie wody tylko z butelki. Picie z kranu niemal na pewno zaowocuje biegunką, nawet jeśli nie będzie w niej groźnych zarazków, a jedynie flora bakteryjna odmienna od naszej. Ponieważ woda z kranu pachniała w większości miejsc chlorem, płukaliśmy nią zęby i nic nam się nie stało, ale jeśli chcesz być bardzo ostrożny, możesz również do tego celu użyć wody z butelki. 

Uwaga na lód! Nigdy nie pij drinków z lodem niewiadomego pochodzenia. 

Moja porada: kupuj wodę w 5 litrowych butelkach i przelewaj do bidonu lub mniejszej butelki- 2 osoby i tak zużyją ją w ciągu jednego dnia. A najlepiej gasi pragnienie woda ze świeżego kokosa. :)

Unikaj jedzenia surowych warzyw, nawet w dobrze wyglądających restauracjach dla turystów. Generalnie unikaj jedzenia wszystkiego, co nie przeszło obróbki termicznej i/lub mogło być myte wodą z kranu (lub co gorsza z wiadra lub rzeki). Jedz posiłki przegotowane, najlepiej jeszcze ciepłe. Możesz jeść owoce kupione na ulicy pod warunkiem, że nie są pokrojone i możesz obrać je ze skórki (i najlepiej przepłukać wcześniej wodą z butelki). 

Guanabana - można ją jeść śmiało, choć najlepsza jest w koktajlach. W dużych ilościach może mieć działanie przeczyszczające. 
Dzikie mango prosto z drzewa - baliśmy się je jeść (nie wiem na ile to bezpieczne). Lokalni mieszkańcy przynosili podobne owoce w workach na sprzedaż do restauracji - być może zbierali je właśnie prosto z dziko rosnących drzew, ale nie mając ich wiedzy, lepiej nie ryzykować. 
Uwaga, teraz porada nieco kontrowersyjna. Spotkałam się z opiniami, że nie jest bezpiecznie jeść w przydrożnych barach (comedorach) czy też kupować jedzenie na ulicy. Zupełnie się z tym nie zgadzam. Jedzenie takie jest tanie, dość smaczne (jak na dominikańskie standardy) i całkiem bezpieczne, jeśli przy jego wyborze kieruje się zdrowym rozsądkiem. Jedzenie w takich barach jest prawie zawsze usmażone/ugotowane i gorące, tak więc można je śmiało jeść, jeśli "na oko" wygląda przyzwoicie. Najlepsza metoda wyboru, to jedzenie w miejscu, gdzie jada wielu lokalnych mieszkańców - jeśli oni się nie trują, Ty też możesz uznać, że jest tam bezpiecznie, a do tego względnie smacznie. 

Ruch drogowy

Straszna rzecz. Turyści wypożyczają samochody i kłady, a nawet motocykle, ale ja bym się chyba nie odważyła. Nie wiem czy moje auto wyszłoby całe z 5-kilometrowej przejażdżki. Dominikańczycy jeżdżą jak chcą, szybko i agresywnie, żadnych zasad przy tym nie uznając. Sycylijski ruch to przy tym prawie sielanka. Tak więc uważaj na drodze i miej oczy dookoła głowy, żeby nie zostać rozjechanym przez jakiegoś motoconchistę. Jadąc na motoconcho trzymaj nogi jak najbliżej motocykla :) 

Poza tym krążą historie, że Dominikańczycy powodują stłuczki, a wina orzekana jest niemal zawsze po stronie "bogatego" turysty. Nie wiem ile w tym prawdy, ale przy dłuższych wyprawach ostrożność nie zaszkodzi. 

Względny porządek na drodze widziałam chyba tylko w lepszych dzielnicach Santo Domingo. No i muszę oddać kierowcom guagua, że pasażerów wożą jak jajka (przynajmniej my mieliśmy takie doświadczenia).

Oszuści

To prawdziwa zmora niedoświadczonego turysty. Ponieważ byliśmy po raz pierwszy w tak biednym kraju jak Dominikana, nie byliśmy przygotowani na taką skalę natręctwa, naciągactwa i dojenia turystów, przy dużym wsparciu policji (dla naciągaczy oczywiście). W wielu miejscach na świecie biały turysta (domyślnie bogaty i sypiący dolarami, co dla nas, Polaków, jest niestety prawie zawsze krzywdzące) jest traktowany jak chodzący bankomacik, ale podobno przy Dominikanie Azja się pod tym względem chowa. Podobno, ponieważ do Azji jeszcze nie dotarliśmy, więc mamy informację od znajomych zapalonych podróżników, których poznaliśmy w Santo Domingo. 

Nie wierz ludziom, którzy do Ciebie podchodzą i coś oferują, chyba że chesz pójść z torbami jeszcze przed połową wakacji. W razie wątpliwości zapytaj kogoś postronnego o budzącym zaufanie wyglądzie (ale nie policjanta!), a najlepiej jakiegoś ekspata z Europy czy Ameryki. Jeśli znasz hiszpański, możesz podsłuchiwać narady ulicznych grup naciągaczy i w ten sposób zorientować się nie co w sytuacji. 

Przestępczość

Dominikana ma opinię bardzo niebezpiecznego kraju o dużej przestępczości (i dużej liczbie zabójstw). Szczególnie złą sławą owiane jest Santo Domingo. I faktycznie można bać się wychodzić z resotru, ponieważ w co drugim sklepie w drzwiach stoi mężczyzna z karabinem. Podobnie rzecz wygląda w niektórych hotelach czy pensjonatach dla turystów. Wszędzie zobaczysz uzbrojonych gości z giwerami. 

A jak to wygląda w rzeczywistości? Czy naprawdę możesz się poruszać tylko w okolicy hotelu? Oczywiście, że nie. Musisz jedynie zachować wzmożoną czujność i nie pakować się w kłopoty na własne życzenie. Staraj się poruszać po okolicach, gdzie przebywa sporo turystów, nie wchodź w ciemne zaułki i wracaj do hotelu przed zmrokiem. 

Przy tym znaku (przepraszam za niezbyt ostre zdjęcie) stał strażnik, który biorąc nas za mieszkańców resortu zabroniła nam wychodzenia poza znak z powodu czyhających tam na nas licznych niebezpieczeństw. 
A to krajobraz 100 metrów za tym znakiem 
Wiele razy usłyszysz, że gdzieś jest niebezpiecznie i tuż za rogiem ktoś Cię na pewno zamorduje. Przeważnie słowa te będą padały z ust kierowcy mototaxi. Lub pracowników hoteli. Co z tym fantem zrobić? Cóż, jest z tym trochę jak w tej bajce o chłopcu i wilku (dla niewtajemniczonych: chłopiec tyle razy dla żartu podnosił alarm, że chce go zjeść wilk, że nikt dorosły nie zareagował, gdy wilk naprawdę zaatakował chłopca). No więc Ty jesteś dorosłym z tej bajki, motoconchista jest chłopcem, a bandyta wilkiem. 

W większości przypadków motoconchista kłamie, żeby zarobić kilka euro na podwiezieniu Cię 500 metrów. A prawda jest taka, że możesz iść spokojnie i nic Ci nie grozi, o czym dowiadujesz się dopiero po fakcie (zapłaty motoconchiście). Takie historie, zdarzające się kilka razy dziennie, mogą uśpić Twoją czujność w sytuacji, gdy niebezpieczeństwo będzie realne. Za każdym podchodź więc do wszystkiego z dystansem, żeby pewnego razu nie zostać "zjedzonym". Najlepiej sprawdź wcześniej w przewodniku i wypytaj zaufane osoby z lokalnej społeczności, czy tam, gdzie się wybierasz, jest bezpiecznie. Jeśli nie masz zbyt wielu informacji o tym miejscu i zupełnie nie znasz okolicy, zapłać motoconchiście/tasówkarzowi lub zrezygnuj z wycieczki. Znacznie lepsze to niż wpakowanie się w poważne tarapaty. Nam nie przydarzyła się żadna niebezpieczna sytuacja, ale lepiej dmuchać na zimne. 

Z naszego doświadczenia wynika, że im mniejsza miejscowość, tym bezpieczniej możesz się czuć. W Las Galeras, na końcu świata, chodziliśmy w nocy po miasteczku czując się bardzo bezpiecznie. Dookoła pełno było młodzieży i turystów zmierzających do lokalnej dyskoteki i nikt nie wyglądał groźnie. Wybraliśmy się nawet z latarkami na plażę, gdzie nocne spacery urządzali sobie turyści z okolicznych hoteli. 

Wejście na plażę w Las Galeras
Generalnie zachowuj się tak, jak wszędzie na świecie - obserwuj uważnie ludzi dookoła - z czasem nauczysz się rozróżniać, od kogo "na oko" lepiej trzymać się z daleka. 

Podsumowując  - jeśli tylko zachowasz zdrowy rozsądek i podstawowe środki ostrożności, możesz podróżować z plecakiem po Dominikanie całkiem bezpiecznie, omijając szerokim łukiem schowane za drutem kolczastym resorty.